| ||||
|
MUZYKA WOJCIECH KILAR - kompozytor Pytali mnie, ile razy przeczytałem "Pana Tadeusza", pisząc tę muzykę. Broń Boże! Ani razu nie czytałem. Bo dla mnie w tej chwili istnieje tylko "Pan Tadeusz" Wajdy i ja nie pisałem muzyki do poematu Mickiewicza, tylko do filmu Wajdy. Ale w każdym Polaku "Pan Tadeusz" siedzi, więc i we mnie, choć przy łóżku go nie mam. Jednak wiele razy go czytałem i te wszystkie sceny tkwią we mnie. To jest część mojej polskości. I kiedy przyszło mi komponować, muzyka wydawała się oczywista. Niektóre motywy były łatwiejsze, niektóre trudniejsze. W "Panu Tadeuszu" są wyraźnie określone tematy. Pomyślałem więc, że trzeba pisać do tych słynnych scen, pisać utwory inspirowane tytułami ksiąg! Ja bym najchętniej nazwał te poszczególne fragmenty cytatami z oryginału. Tych utworów jest kilkanaście. Na przykład "Rok 1812", czyli jakaś muzyka roku 1812. Na płycie najchętniej bym to zatytułował "O roku ów!". Muzyka do sceny polowania: "Niedźwiedź, mospanie". A polonez - jaki problem? Powinien być dobry. Bo polonez, jaki jest, każdy słyszy. Rytm zawsze ten sam. Temat poloneza przewija się w filmie. W wersji molowej, smutnej, towarzyszy śmierci Robaka. Moja żona ładnie powiedziała: "Nie usłyszał poloneza w całości". Do poloneza dopisałem jeszcze potem środkową część. To się nazywa trio; nie wiem dlaczego, muzykolodzy wiedzą. Po prostu środkowa część poloneza. Bo jest pierwszy temat, jest jakiś drugi temat krótko i potem wraca pierwszy. To zostało już dopisane po zdjęciach, ale będzie towarzyszyć końcowym napisom filmu. I jakoś tak ten polonez już się przyjął. Już go grywają na koncertach. I mam tę szczególną przyjemność, co rzadko się zdarza, że mówią: "Polonez z filmu »Pan Tadeusz«". Czyli powstał samodzielny utwór. Nie ma w tym filmie koncertu Jankiela. Wiele osób mnie pytało, dlaczego. Sam Andrzej tłumaczył, że koncert Jankiela to jest materiał na osobny film. To by rozbiło całą dramaturgię. Koncert Wojskiego najchętniej bym zatytułował "A to echo grało", bo tam rzeczywiście on parę razy dmie w róg i potem jest echo. Do scen bitewnych są dwie muzyki. Jedna bardzo sarmacka, jakby polonezowa, którą nazywam "Tomasz, karabelę!", bo ona w tym momencie się pojawia. I druga normalna, związana z pojawieniem się wojska, więc lekko marszowa. Napisałem oczywiście muzykę Świątyni Dumania, która jest jednocześnie muzyką Tadeusza i Telimeny. Jest muzyka zamku Horeszków. Jest muzyka "na paryskim bruku" - i tam też jest kawałek poloneza. A potem wszystko się rozświetla i jest muzyka drogi do Soplicowa, którą uważam za szczególnie ważną. Ostrzegłem Wajdę, że teraz będzie trochę Hollywoodu... Co to znaczy? Że skrzypce pośpiewają trochę. Ale lubię tę muzykę. Ja to tak czuję. I ta muzyka jest taka "amerykańska". Ona jest... bezwstydna. Skrzypce, waltornie, wiolonczele śpiewają na całego. Taką muzyką mógłby się otwierać wielki western. Muzyka mrówek jest za to taką muzyką dworską, rokokową. To muzyka elegancka, nie jakieś lekkie, lepkie melodyjki wolne, smyczkowe, tylko tak, jak ja sobie wyobrażam erotyzm na dworach francuskich, niezwykle wytworny, elegancki. Więc mrówkom towarzyszy muzyka niezwykle elegancka. I jest jeszcze parę innych muzyk, które oddałem w ręce Wajdy. Ja tak tu mówię, że to się łatwo pisze, ale szczerze mówiąc, bałem się bardzo. Bo to jest wielka odpowiedzialność. I ja to czułem. Pisałem z wielkim poczuciem odpowiedzialności. Bo wszyscy czekają, jaki będzie ten "Pan Tadeusz", te mrówki, polonez, każdy to z czymś kojarzy, czasem też z jakąś naszą muzyką. Bo to jest polskość. A polskość od razu kojarzy się z Chopinem, z taką nutką smętną, kujawiaczkową troszeczkę, ale słusznie mi moja żona powiedziała: "Pamiętaj, że to się dzieje na Litwie!". I ja to powiedziałem Wajdzie i on się ze mną zgodził, że nie będziemy sięgać do skarbnicy efektów łatwych, łechczących, sentymentalnych, narodowych. Z wyjątkiem poloneza, który oczywiście musi być polonezem, ta muzyka powinna być muzyką uniwersalną.
| ||||
|
| ||||
Copyright © Prószyński i S-ka SA 1999. Wszystkie prawa zastrzeżone | ||||