PAN TADEUSZ - strona głównaPAN TADEUSZ - aktualnościPAN TADEUSZ - filmPAN TADEUSZ - poemat
 

Bohaterowie


 
Dobrzyński Maciej
 
Ochrzczony Kropicielem od wielkiej maczugi,
Którą zwał Kropidełkiem...

 
     Żołnierz powstania Jasińskiego ze sławnej „kowieńskiej brygady”, która w 1794 roku wraz z pułkownikiem Niesiołowskim stanęła od razu po stronie insurekcji. Poznajemy go w całej okazałości przy pierwszym odezwaniu na dobrzyńskiej naradzie. Szlachcic prosty i w reakcjach bezpośredni:
 
He! czekać? szczekać? zwlekać? [...]
Sejmikować! Hem trem, brem, a potem uciekać.
[...] He, Bracia, to wyżla rzecz tropić,
Bernardyńska kwestować, a moja rzecz: kropić,
Kropić, kropić i kwita!
(VII, 86 i nast.)

     Zapałem do kropienia zyskał też przydomek Chrzciciela.
     Uczestnik zajazdu najpierw na soplicowską oborę, potem na soplicowskie trunki, powalony, jak inni, po libacji na zamku, pierwszy wykrzykuje hasło zdrady, wszelako już związany swoim własnym pasem. Później zakuty w dyby przez podwładnych Majora Płuta.
     W bitwie z Rosjanami walczy na lewym skrzydle wraz z Brzytewką. Ratuje życie Maćka Rózeczki zagrożone w pojedynku z Proporszczykiem. Traci przy tym broń i sam o włos unika śmierci, zaatakowany przez dwóch Moskali. To jedna z najmocniejszych scen w poemacie, kiedy Gerwazy, odwracając się na krzyk Chrzciciela, tnie Scyzorykiem między jego głowę a ręce Moskali.
 
Cofnęli się, wydawszy przeraźliwe głosy,
Lecz jedna ręka, mocniej wplątana we włosy,
Została się, wisząca i krwią buchająca.
(IX, 443 – 445)

     Uratowany Chrzciciel chwyta przyciągnięte przez syna Saka półtorametrowe drzewo, którym kropi wokół, dokazując czynów, o których daremnie śpiewać, nikt by muzie nie uwierzył.
W obawie przed represjami ucieka do Księstwa, skąd powraca jako wachmistrz w korpusie polskim.
 
W istocie - odpowiedział młody szef szwadronu -
Mam w drugiej kompaniji wąsate straszydło,
Wachmistrza Dobrzyńskiego, co się zwie Kropidło,
A Mazury zowią go litewskim niedźwiedziem.
(XII, 255 – 258)

 
 
Marek Perepeczko – Maciej Chrzciciel
 
 
Odbyłem rozmowę z panem Michałem Szczerbicem, który powiedział, że pan Andrzej chce, abym wrócił do niego po dwudziestu pięciu latach. Pierwszą propozycją dla mnie była rola Bartka Prusaka. Mój przyjaciel Stefan Szmidt miał zagrać Chrzciciela. Ale mistrz, jak była próba charakteryzacji, powiedział swoim zwyczajem: „Tak! Dobrze wyglądasz Marku! A pan, panie Stefanie, niech pan pokaże. Tak, chwileczkę”. I poleciał. Wziął nas pan Michał Szczerbic, szef produkcji. „Nie wiem jak to powiedzieć - zaczął. - Chciałbym być dobrze zrozumiany”. Strasznie długo się sumitował. „Chodzi o to, żebyście się zamienili rolami”. A myśmy przyjęli to oczywiście z największą radością, bowiem nie ujmuje to nic naszemu honorowi.

 



Copyright © Prószyński i S-ka SA 1999. Wszystkie prawa zastrzeżone