| |
Bohaterowie
Ryków Nikita Nikitycz
Kapitan roty, zakwaterowanej w wiosce Sędziego. Moskal, lecz dobry człowiek. Zapraszany przez grzeczność na wieczerze do Soplicowa. Mało rozgarnięty, ale dobroduszny, w każdej sytuacji znajduje nie tylko stosowne przysłowie, ale i wyjście.
Niegdyś żołnierz Suworowa, odznaczył się w wojnie tureckiej 1788 roku, brał udział w walkach przeciwko Napoleonowi we Włoszech, w Szwajcarii, w Austrii, Prusach, w Polsce walczył przeciw Kościuszce.
...Ja nie szpieg, a po polsku umiem -
Ojczyzna! Ja to czuję wszystko, ja rozumiem!
Wy Polaki, ja Ruski, teraz się nie bijem [...]
Ruskie przysłowie: Z kim się biję, tego lubię;
Gładź drużkę jak po duszy, a bij jak po szubie.
| |
(I, 511 i nast.)
|
Wkracza do Soplicowa pod komendą Majora Płuta. Sam rychło daje się udobruchać Sędziemu, wie doskonale, jakimi argumentami trafić do dowódcy: Bóg dał ręce, żeby brać. A kiedy szczęśliwy finał układów przeradza się w bitwę, Ryków staje do walki i broni się do ostatniego - dosłownie - żołnierza, a i osamotniony nie chce się poddać. Kiedy w końcu udaje się Podkomorzemu przekonać go do oddania broni, bez cienia urazy przechodzi do porządku dziennego nad nową sytuacją, a nawet poddaje sposoby uniknięcia dalszych kłopotów.
Powiemy, że my przyszli tu z wizytą, pili
Sobie, tańczyli, trochę sobie podchmielili,
A Płut przypadkiem ognia zakomenderował,
Bitwa! I batalion tak jakoś się zmarnował.
Wy, Pany, tylko śledztwo pomazujcie złotem,
Będzie kręcić się
| |
(X, 158 163)
|
Płutowi proponuje gębę zatkać bankowym papierem, kiedy jednak okazuje się, że Gerwazy rozwiązał problem na swój sposób, stwierdza stoicko: Nosił wilk, ponieśli i wilka.
Siergiej Szakurow kapitan Ryków
Na planie wszyscy mi pomagali. Nauczyłem się trochę polskiego podczas wklepywania roli. Nauka nie była łatwa. Pojechałem do Soczi nad Morze Czarne; wziąłem ze sobą polski tekst Pana Tadeusza, siedziałem na plaży i całymi dniami kułem. Ludzie się kąpali, jedli lody, pili szampana. A ja siedziałem i czytałem Mickiewicza. Siedziałem pochylony nad książką, kołysałem się nad nią jak modlący się Żyd. Przez cały miesiąc tkwiłem na tym leżaku w Soczi; znajomi mówili: Rzuć to, Siergiej, chodź lepiej się kąpać. Zostaw to. Czasami dawałem się skusić. Ale zaraz wracałem do książki. Tak naprawdę nie wierzyłem, że się tego nauczę. Miałem nawet ochotę zrezygnować. Przysięgam, że tak było. Powiedziałem nawet swojej partnerce z pracy, znanej aktorce Nataszy Gundierewej, Słuchaj Natasza, ja się tego nigdy na nauczę. A ona mi na to: Nie, to nieprawda, dasz radę. Po dziesięciu dniach chciałem wysyłać do Warszawy telegram z informacją, że rezygnuję. Ale jedenastego dnia zrozumiałem, że jednak nauczę się tej roli i zagram ją. Zagram Rykowa!
Przyjechałem na plan, a tu same gwiazdy polskiego kina: Olbrychski, Linda i inni znakomici aktorzy... Kiedy zagrałem, podszedł do mnie Daniel i powiedział: Jesteś genialny. Nawet my nie potrafimy tak mówić jak ty. A Andrzej Wajda bił mi brawo. Daniel powiedział: Słuchaj, Siergiej, grałem w wielu filmach Wajdy, ale nigdy nie widziałem, żeby on komuś bił brawo. Czy jestem z siebie zadowolony? Trudno powiedzieć. Myślę, że zagrałem to dostojnie.
|
|